środa, 11 listopada 2009

Karmienie #1

Pierwsze karmienie Andrzejka żywą karmówką nie wyszło bo okazało się że był na krótko przed wylinką. Podałem mu dwa szczurze oseski jednak z kurtuazją podziękował za nie i oddalił się do miejsca na korzonku gdzie sypia. Po kilku dniach gdy uporał się z wylinką wykazywał wilczy apetyt (łaził po terrarium nawet w środu dnia i ostro zamiatał jęzorem) toteż musiałem podać księciu pokarm. Oczywiście najpierw je elegancko rozmroziłem w ciepłej wodzie żeby Andrzej je "widział" receptorami ciepła. Pierwszego oseska wciągnął bez ceregieli, praktycznie mi go wyrwał z pensety (tu warto zaznaczyć: kupcie sobie długą pensetę bo niewykluczone jest pomylenie waszego palucha z oseskiem.) Drugiego zaś położyłem bo myślałem że już zorientował się w smaku i zapachu więc chapnie go bez szopki (delikatne poruszanie gryzoniem żeby stworzyć iluzję żywej karmówki). Tak się nie stało. Gad zawisnął na korzeniu nad nieboszczykiem i obserwował go czekając na ruch, co chwilę tylko sięgał głową celem powąchania ofiary. Ryzykując stan naskórka na dłoniach złapałem oseska w pensetę (mam krótką...) i poruszyłem nim kilkakrotnie a gdy uniosłem gryzonia za ogon przed pysk drapieżnika, ten od razu zreflektował się i capnął karmówkę. Ważna rzeczą jest by poczekać z podaniem kolejnego oseska, na tyle długo by poprzedni został połknięty całkowicie. Po pochłąnięciu obu osesków wąż ku mojemu zaskoczeniu nie udał się do żadnej z kryjówek lecz położył się w miejscu gdzie chapnął ostatniego gryzonia i sprawiał wrażenie jakby czekał aż pojawi się kolejny... Dało mi to do myślenia na następne karmienie zamówiłem dwa większe okazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz