Stało się. Odnotowano kolejną wylinkę Pytona Andrzeja. Wylinka miała miejsce w niedzielę. Tym razem jednak wystąpiły komplikacje. Z powodu dużego ochłodzenia kaloryfery w mieszkaniu zostały podkręcone- a co za tym idzie powietrze wysuszyło się. Przez niemożność doglądania przebiegu wylinki nie zauważylem też że w nocy wilgotność w terrarium spadła andrzejowi poniżej 40%. Gdy dotarłem do domu w połowie była zdjęta. Jednak w kawałkach. Bez zbędnej zwłoki nalałem do dużego pojemnika na żywność letniej wody. Andrzej z kąpieli nie był zbyt zadowolony. A także z tego że delikatnie pomagałem mu pozbyć się resztek wylinki. Najwięcej uwagi poświęciłem głowie (okulary zeszły same przed moim przybyciem) oraz kloace. Po kilkunastu minutach było po sprawie. Upewniłem się sprzątając po wszystkim, że kawałki wylinki nie zostały w terrarium(mogą się one bowiem stać pożywką dla roztoczy.). Książe wyraził swoje oburzenie na tak inwazyjną pomoc i przez całą resztę dnia siedział schowany w kryjóweczce.
Dziś natomiast kolejne karmienie. Gdy to piszę Andrzej połyka ze smakiem jednego z 3 mysich biegusów. Zamówiłem szczurki jednak nie mięli więc zaproponowali w zamian podobnych rozmiarów myszki. Myślę że to urozmaicenie diety dobrze zrobi andrzejkowi, który do tej pory konsumował same łysole. Przypominam że węże mikroelementy i witaminy najlepiej przyswajają z sierści gryzoni. Jak zwykle z podziwem obserwuję apetyt andrzeja- a wam na deser wrzucam zdjęcia.
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz